16 listopada 2013

Rozdział osiemnasty


But I want you to doubt me, I don't want you to believe

Ostatnim razem, kiedy czułem się tak beznadziejnie, byłem jedynie zagubionym dzieciakiem, szukającym dragów, alkoholu i papierosów na przydrożnych imprezach, na które wymknąłem się razem ze starszym bratem, który wszystkiego pilnował. Ostatnim razem byłem nastolatkiem i obiecałem sobie, że nigdy nie poczuję się tak, jak czuję się teraz. Złamałem obietnicę złożoną samemu sobie, to nigdy nie powinno było się stać. Wiedziałem, że kobiety potrafią nawet zabić, ale nigdy nie przypuszczałem, że jedna z nich doprowadzi mnie do takiego stanu.
Mam dziecko, powinienem się ustatkować, wychowywać je, być przy nim. Co robię? Siedzę na dupie we Francji, starając się od wszystkiego uciec. Czy to ma sens? Nie jestem tego pewny. Nie jestem pewny niczego od dłuższego czasu. Czy moje życie nadal ma sens? Przez większość czasu zadaje sobie zbędne pytania, na które nie mam odpowiedzi. Już od dawna zdaję sobie sprawę, że powinienem szukać pomocy, bo to wszystko mnie przerasta.
Kiedy Shannon dzwoni do mnie po raz sto pierwszy, wiem, że jest na mnie zły, za to, że się nie odzywam. Dlaczego miałbym to zrobić, podczas, gdy spotyka się z moją żoną, to on jest tym, z którym ona chce rozmawiać, chce utrzymywać kontakt… zamiast mnie. Mnie, temu, któremu oddała siebie, obiecała być u boku aż do śmierci, pomimo złego i dobrego. Woli być obok mojego brata.
Jak mógłbym się odezwać do kogoś, kto był obok mnie całe życie, a sprawia, że czuję się jak piąte koło u wozu, jak niepotrzebny śmieć, który wszystkim przeszkadza. Jak mógłbym to zrobić, wiedząc, że praktycznie mnie zdradził, okłamał.. zabierając moją, m o j ą  kobietę. I chociaż zrobiłem to samo wiele lat temu, nigdy nie spodziewałbym się, że Shannon odpłaci mi się w taki sposób. Wiedział, że było mi cholernie ciężko, kiedy odeszła, że cierpiałem; potem mi pomógł, zapomniałem, ruszyłem na przód. Teraz wszystko przepadło, bo postanowił się zemścić. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie spojrzeć na niego, jak na mojego ukochanego brata, jakim był jeszcze kilka dni temu. Gdybym nigdy nie wyjechał do Francji, ta sielanka nadal by trwała, a ja żył w niewiedzy, że mój brat za moimi plecami snuje intrygi z moją żoną.
Owszem, mam przed Shannonem własne tajemnice, na przykład, moją córkę. Po trzech latach, nadal nic nie wie, chociaż Lucy jest do mnie podobna, nadal się nie zorientował. Nasza matka, pomimo tego, że nie akceptuje moich sposobów „na życie” z tym wszystkim, nic mu nie powiedziała. Nie rozmawia ze mną tak jak kiedyś, wiem, że jest wściekła – w końcu to jej jedyna wnuczka, a ja zachowuję się jak ostatni idiota, bo nie chcę wpuścić jej do swojego życia.
– Głupi, narcystyczny kutas – syczę pod nosem, chodząc od ściany do ściany w hotelowym pokoju. Rzucam okiem na stojące pod drzwiami spakowane torby i zastanawiam się, czy jest sens wracać do Los Angeles. Znów oznajmiać, że wszystko jest w porządku, udawać, że nic się nie stało, założyć maskę i żyć ze świadomością, że matka mojej córki pracuje tuż obok mnie, a moja żona pieprzy się z moim bratem. – Nie, nie jestem tego pewny, – mówię do siebie – dlaczego wciąż tak myślę? Dlaczego?! – uderzam się otwartą dłonią w głowę, starając się wyrzucić niesforne myśli krążące gdzieś głęboko we mnie.

Przez pięć dni siedziałem zamknięty w pokoju hotelowym, zamawiając jedzenie i wieczorami wychodząc na balkon i spoglądając na oświetloną nocą wieżę Eiffla. I chociaż – muszę to przyznać – jest to widok niesamowity, nie przyprawił mnie o brak oddechu. Przez pięć dni popadłem w melancholię – taką, jakiej jeszcze nigdy nie doświadczyłem. Powinienem zmienić swoje życie, od teraz. Teraz. Wrócić do L.A., wyrzucić wszystkie karty na stół, przyznać się do tego, co ukrywam.

Spoglądam na zegar. Jest dokładnie wpół do dwudziestej trzeciej, więc w Mieście Aniołów jest prawie południe. Sięgam po telefon, odblokowuje go, wchodzę w kontakty i szukam numery Emmy. Powinienem zacząć od niej – i nawet pomimo tego, że zdaję sobie sprawę, że prawdopodobnie nie będzie chciała rozmawiać, chcę jej powiedzieć, coś, co od dawna mnie męczy.
Wciskam zielony guzik, powoli przysuwam aparat do ucha, wsłuchując się w irytujący dźwięk nawiązywanego połączenia. Zaciskam mocno powieki, powstrzymując łzy. To będzie ciężkie, ale dam radę. Dam radę.
– Halo? Jared? – słyszę jej głos po drugiej stronie. Nie jest zła, nie jest zdziwiona. Jakby oczekiwała tego telefonu od dawna. Przez chwilę się nie odzywam; nic nie chce przejść przez moje gardło.
– Cześć.. Emma.. – mówię cicho, jakby każde słowo sprawiało mi niewyobrażalny ból. To powinno było się dziać trzy lata temu, nie teraz. Za bardzo ją skrzywdziłem. Ją i Lucy.
– Coś się stało? – pyta, najwyraźniej zaciekawiona tonem mojego głosu. Wzruszam ramionami, a po moich policzkach zaczynają płynąć ciepłe łzy; z ust wypływa ciche, niechciane łkanie.
– Przepraszam – mówię lekko złamanym głosem, zaciskając dłoń na kolanie. Nie przejmuję się tym, że płaczę jak dziecko: i tak nikt mnie nie widzi, więc nie ma to żadnego znaczenia. Żaden dźwięk z drugiej strony nie dochodzi do mojego ucha, więc postanawiam kontynuować. Może nie wie, o co mi chodzi? – Przepraszam, że Cię opuściłem wtedy, kiedy najbardziej mnie potrzebowałaś. I że nigdy nie chciałem… nie.. wróciłem po Was..
– Jared..
– To była najtrudniejsza decyzja mojego życia. Może i to tak nie wyglądało, ale.. cierpiałem, Emmo. Nadal cierpię. Nikt tego nie rozumie, dlaczego nikt tego nie rozumie? Dlaczego nie potrafię nikomu powiedzieć, co zaszło między nami i że Lucy jest moją córką? Czemu popełniam tak głupie błędy, Emmo?
– Nie dorosłeś do tego – odpowiada krótko. Po jej głosie nie mogę stwierdzić, jak się czuje. Idealnie potrafi ukryć swoje uczucia. Prawie tak jak ja. – Minęły trzy lata. Myślisz, że Twój telefon po trzech latach coś zmieni?
– Emma..
– Nie, Jared. Kochałam Cię trzy lata temu. Przez ten moment, kiedy byłeś przy mnie, kiedy Cię potrzebowałam, kiedy nie patrzyłeś na to, co kto o Tobie myśli. Pamiętasz ten czas? Oczywiście, że nie. Bo niedaleko później mnie zostawiłeś. Potem wziąłeś ślub z Franceską, kiedy Twoja córka dorastała przy moim boku, nie mając żadnego kontaktu z własnym ojcem. Myślisz, że mi było łatwo?
– Chciałem się do Ciebie odezwać, ale nie mogłem. To, co powiedziałaś do mnie w szpitalu.. Że nie chcesz mnie widzieć, i że nie pozwolisz mojej.. naszej.. córce mnie poznać.. To mnie przeraziło. To, co powiedziałem do Shannona, nie było prawdą.
– Po trzech latach mówisz mi, że to nie była prawda? Skąd mam mieć pewność, że nie? Powiedziałeś chociaż Shannonowi, że Lucy jest jego bratanicą? Oczywiście, że nie! Bo boisz się tego, jak zareaguje!
– On też mi nie mówi wielu rzeczy! Poza tym, nie chciałem, żeby zabił mnie za to, co zaszło między nami!
– /Emma, lekarz do Ciebie. Dostali wyniki. /Już idę – rozmawia z kimś w tle, zupełnie mnie ignorując. Po chwili odzywa się, zmieniając temat naszej konwersacji. – Przepraszam, Leto. Muszę kończyć. Jestem w szpitalu i to nie najlepszy moment na to, żebyśmy prowadzili taką rozmowę. Jak postanowisz wrócić do domu, to może porozmawiamy.
– Co się stało? – to jedyne pytanie, które jestem w stanie wypowiedzieć. Przez chwilę między nami panuje cisza, wypełniona jedynie nierównymi oddechami.
– Gdybyś tutaj był, i był ojcem dla własnego dziecka, to byś wiedział, co się stało. Odezwij się, jak wrócisz. Będąc na dwóch różnych kontynentach, ta rozmowa nie ma sensu – kończąc to zdanie, rozłącza się. Przez chwilę wsłuchuję się w nic, totalne nic, patrząc przed siebie. Przetwarzam wiadomości, które do mnie dotarły i po chwili rozumiem, co powiedziała Emma.
Dopiero teraz dotarło do mnie, że moje miejsce jest w tamtym szpitalu, a nie w Marsylii.
Po trzech latach dotarło do mnie, że powinienem być przy swojej córce.

3 komentarze:

  1. KSDKLDSNFKLDSFDS nadal mam takie okropne feelsy, że Jared jest ojcem omg to jest cudowne

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawe. Naprawdę. Przypadkowo weszłam na tego bloga i... Widzę Jareda, więc myślę: "O! To musi być świetne...". No i też takie jest.

    Btw, świetna grafika bloga. Mogłabyś podać stronkę, czy coś?

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Grafika? Szablon pochodzi z blogskins.com. c: Zdjęcie Jareda z niedawnej sesji zdjęciowej. Dziękuję za wizytę, mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej. ;D

    OdpowiedzUsuń