Spin-off opowiadania. Narracja Shannona, jest krótko, bo krótko, ale chciałam w końcu coś dodać. Wpadłam na pomysł robienia właśnie takich odskoczni, aby urozmaicić to opowiadanie o narrację innych bohaterów oraz rozwinięcie wątków pobocznych. Następny rozdział prawdopodobnie będzie należał do Jareda. Dawno nie pisałam z jego punktu widzenia. :) Miłego czytania, po tak długim czasie (5 miesięcy? 4?). PS Rozdział ten NIE wpływa na rozwój dalszych wydarzeń, i jeśli ktoś nie chce, nie musi go czytać.
*
Musimy to zakończyć.
Słowa te odbijają się w moich
myślach niczym mantra. Nie mogę ich wygonić, zacząć myśleć o czymś innym. Czy
to to, na co zasłużyłem? Czy to zemsta, za to, co niegdyś uczynił mój brat?
Nigdy nie chciałem się za to rewanżować, ale los zrobił swoje. Ja MUSZĘ to
skończyć, inaczej nie wytrzymam sam z sobą.
Ale nie potrafię. Jest w niej
coś takiego, co mnie do niej ciągnie. Już rozumiem, co czuł Jared, kiedy
poprosił ją o rękę. Mniemam, że to samo, co ja teraz: zdezorientowanie,
zaślepienie w jedną osobę, która może zniszczyć wszystko. Czy to się nazywa
miłość?
Nie, ja jej nie kocham. Nawet
nie wiem, dlaczego się z nią spotykam. Jest jego żoną, to jest niedopuszczalne.
Zostawiła go, odchodząc bez słowa pożegnania, zabierając swoją część majątku i
porzucając mojego brata z samym sobą, bez wyjaśnień. Przez dłuższy okres czasu
był załamany, starał się ją odnaleźć, chociaż głęboko to skrywał, wiedziałem,
że ją kocha. I to aż za bardzo.
Pewnego dnia po prostu na siebie
wpadliśmy, i ni stąd ni z owąd, zaczęliśmy się ze sobą spotykać. Nie sypialiśmy
ze sobą, nie przekraczaliśmy granicy przyjaźni, ale i tak wiedziałem, że to
zbyt wiele, że powinienem był wszystko wyjaśnić pomiędzy nią a Jaredem, zanim
cokolwiek między nami zacznie się dziać. Wiem, że wie, i chociaż nie chcę tego
ukazywać – boli mnie to, że nie mogę mu wszystkiego powiedzieć. Mam dziewczynę,
więc dlaczego popełniam tak karygodny błąd, „kradnąc” kobietę własnego brata?
Rozumiem, że on zrobił to kilkanaście lat temu, ale nie chcę, żeby historia
znów się powtórzyła – lecz tym razem w odwrotną stronę. Mój brat jest na to za
słaby. Nie przetrwałby tego bez odpowiedniej osoby u swojego boku.
Wzdycham ciężko, trzymając
telefon w dłoni. Co chwilę odblokowuję go, przesuwając palcem po ekranie, następnie
wciskam guzik uśpienia, aby go zablokować. Minęło sześć dni od naszej ostatniej
rozmowy – Jared nie odezwał się ani razu od pamiętnych słów „odezwę się
później”. I chociaż próbowałem dodzwonić się do niego tysiące razy (i nie tylko
ja), zawsze kończyło się tak samo: poczta głosowa, bądź abonent poza zasięgiem.
Jaki jest sens kontaktowania się z kimś, kto nie chce rozmawiać? Wiem, że z nim
wszystko w porządku. Gdyby coś się stało, byłoby o tym głośno. W końcu, jest
kimś znanym, ludzie go znają, nie mógłby tak po prostu zniknąć. Poza tym, kiedy
jest zły, bądź przygnębiony, zazwyczaj się nie odzywa. Szczególnie do mnie.
Skończyliśmy nagrywać album,
stanęliśmy na produkcji teledysku. Przez jakiś czas był w szpitalu, więc nie
było możliwości wcześniejszego rozpoczęcia. A kiedy wszystko minęło – po prostu
wyparował, wylatując do Europy i mówiąc do mnie „nie odbieraj mojej poczty” i
„odezwę się później”.
– Na miłość boską, pierdol się –
mówię, wyczerpany do granic możliwości, kończąc kolejne i kolejne połączenia.
Kładę telefon na szafce przy sofie, wstaję i idę do kuchni, gdzie nalewam sobie
wody do kubka i wypijam ją haustem. Postanawiam wybrać się na przejażdżkę
motorem, co innego pozostaje mi w wolny dzień, kiedy mój brat ma wszystko w
dupie, i nikt nie wie, co ma robić?
Zakładam kask na głowę, odpalam
motor, wyjeżdżam z podjazdu i jadę w zupełnie przypadkowym kierunku. Mieszkam z
Jaredem, więc nasz dom położony jest
na wzgórzach Hollywood, toteż w ten oto sposób znalazłem się na pustej,
nieużywanej drodze, przeznaczonej wyłącznie do wspinaczej, z której korzystają
ludzie prowadzący zdrowy styl życia. Nikt inny tutaj się nie zapuszcza.
Wiem, że nie powinienem; wiem,
to doskonale, ale i tak to robię. Wybieram numer Franceski, czekając na
odpowiedź. Uzyskuję ją po kilku sekundach sygnału.
– Hej, ja.. – zaczyna, lecz po
chwili przerywa, zastanawiając się, co powiedzieć. Słyszę jakiś szmer w tle,
więc sądzę, że była zajęta. – ..Nie mogłam rozmawiać, ale myślę, że znajdę
chwilę. Coś się stało?
– Mhm.. Ja.. my.. Mo.. – kurwa,
weź się w garść. Masz czterdzieści trzy lata. – Mogłabyś przyjść? Chciałabym z
Tobą porozmawiać. Chodzi o Jaya – wyrzucam to z siebie; muszę, męczy mnie to.
– Przeprowadziliśmy już o tym
rozmowę. Nie ma sensu wracać. Czy naprawdę muszę Ci tłumaczyć, że nie chcę…
– Franceska, on się nie odzywa
prawie tydzień – chyba jestem bliski płaczu. Pierwszy raz tęsknię tak za kimś,
kto był przy mnie całe życie; kto mnie uratował. – On wie. Gdyby nie wiedział,
nie byłby taki.
– Ale przecież nic nas nie łączy
– stwierdza, – więc o co ta cała bujda?
– On Cię kocha, Franc. Chyba
tylko Ciebie by posłuchał.. Ale gdybyś zadzwoniła, wiedziałby, że
rozmawialiśmy. Nie jest idiotą – wzdycham. – Tęsknię za nim. Nie odzywa się,
nie pisze.. Powinien był wrócić dwa dni temu; nie daje znaku życia. Wiem, że
nic sobie nie zrobił. Nie jest taki.
– Może po prostu nie chce
rozmawiać? – prycha. – Często mu się to zdarzało, kiedy.. się spotykaliśmy –
zupełnie ignoruje moją uwagę na temat uczuć Jareda do niej. Czy naprawdę ją to
nie obchodzi? Przez dwa, czy trzy lata cierpiał przez tą samą kobietę, a ona
tak mu się odpłaca. Dlaczego chciałem nawiązać z nią jakikolwiek kontakt? Łudziłem
się, że skrócę jego udręki, próbując znów ich ze sobą związać? Nie wiem, co
strzeliło mi do głowy, kiedy to robiłem. Pojawiła się znikąd, na planie naszego
nowego teledysku. Wątpię, że Jay w ogóle ją w nim umieści.
– Cóż.. – zatrzymuję wzrok na
swoim kolanie, następnie patrzę przed siebie, na chwilę się zamyślając, – Chyba
będę musiał się do niego wybrać. Chociaż obiecałem, że dam mu spokój, myślę, że
mnie potrzebuje. Bardziej niż kiedykolwiek.. Nawet pomimo tego, że wie. Ale
powinienem mu wszystko wyjaśnić, bo źle to zinterpretował.
– Czekaj, nie wyłączyłeś
mikrofonu, prawda? – zauważa.
– Ja.. to był przypadek.
Przysięgam. Naprawdę, nie chciałem żeby tak wyszło. Poza tym, nawet nie
zauważyłem. Wróciłem do rozmowy, Jared zachowywał się normalnie, potem nagle
wypalił, że odezwie się później i się rozłączył. Minął tydzień. Nie odpisuje,
nie oddzwania.
– Pisał coś na tym Twitterze,
cokolwiek?
– Dodał jakieś zdjęcia, i chyba
dwa wpisy.. Nawet się temu nie przyglądałem. Dlaczego teraz pytasz? Jeszcze kilka
minut temu miałaś to zupełnie gdzieś.
– Nie, nic – odpowiada niemal
natychmiast. – Słuchaj, muszę kończyć. Odezwę się później, jeśli chcesz. Porozmawiamy
o Ja.. jakiś rzeczach, cokolwiek. Daj mu czas, może faktycznie źle wszystko
zrozumiał. Skoro coś napisał, znaczy, że jeszcze żyje – rozłącza się.
Jeszcze. To słowo odbija się echem w mojej głowie. Jeszcze? Czy ona
coś planuje? Albo podejrzewa? Nie. Mój brat nie jest taki. Nigdy nie popełniłby
tak głupiego czynu... przez tak głupią kobietę.
Co prawda, kiedyś chciał, ale
skończyło się na tym, że dostał lanie od matki.
Śmieję się cicho na wspomnienie
tego wydarzenia. W tamtym okresie nie wydawało się być zabawne, ale z biegiem
lat takie się stało.
Muszę do niego pojechać. I chociaż
miałbym go wyciągnąć za włosy z hotelu, w którym jest – zrobię to. Bo to mój
brat, i nieważne, co między nami stanęło, stoi bądź stanie – zawsze będę po
jego stronie i będę mu pomagał, nawet wtedy, gdy sam jestem przyczyną jego
smutku.
Jak mi Dziada szkoda przez tą całą sprawę, że nawet nie rozmawia z Shannonem sigh. Szkoda, że tak krótko ale fajnie ze chociaż to dodałaś :3
OdpowiedzUsuń