10 listopada 2013

Rozdział siedemnasty


Spin-off opowiadania. Narracja Shannona, jest krótko, bo krótko, ale chciałam w końcu coś dodać. Wpadłam na pomysł robienia właśnie takich odskoczni, aby urozmaicić to opowiadanie o narrację innych bohaterów oraz rozwinięcie wątków pobocznych. Następny rozdział prawdopodobnie będzie należał do Jareda. Dawno nie pisałam z jego punktu widzenia. :) Miłego czytania, po tak długim czasie (5 miesięcy? 4?). PS Rozdział ten NIE wpływa na rozwój dalszych wydarzeń, i jeśli ktoś nie chce, nie musi go czytać. 

*

Musimy to zakończyć.
Słowa te odbijają się w moich myślach niczym mantra. Nie mogę ich wygonić, zacząć myśleć o czymś innym. Czy to to, na co zasłużyłem? Czy to zemsta, za to, co niegdyś uczynił mój brat? Nigdy nie chciałem się za to rewanżować, ale los zrobił swoje. Ja MUSZĘ to skończyć, inaczej nie wytrzymam sam z sobą.
Ale nie potrafię. Jest w niej coś takiego, co mnie do niej ciągnie. Już rozumiem, co czuł Jared, kiedy poprosił ją o rękę. Mniemam, że to samo, co ja teraz: zdezorientowanie, zaślepienie w jedną osobę, która może zniszczyć wszystko. Czy to się nazywa miłość?
Nie, ja jej nie kocham. Nawet nie wiem, dlaczego się z nią spotykam. Jest jego żoną, to jest niedopuszczalne. Zostawiła go, odchodząc bez słowa pożegnania, zabierając swoją część majątku i porzucając mojego brata z samym sobą, bez wyjaśnień. Przez dłuższy okres czasu był załamany, starał się ją odnaleźć, chociaż głęboko to skrywał, wiedziałem, że ją kocha. I to aż za bardzo.
Pewnego dnia po prostu na siebie wpadliśmy, i ni stąd ni z owąd, zaczęliśmy się ze sobą spotykać. Nie sypialiśmy ze sobą, nie przekraczaliśmy granicy przyjaźni, ale i tak wiedziałem, że to zbyt wiele, że powinienem był wszystko wyjaśnić pomiędzy nią a Jaredem, zanim cokolwiek między nami zacznie się dziać. Wiem, że wie, i chociaż nie chcę tego ukazywać – boli mnie to, że nie mogę mu wszystkiego powiedzieć. Mam dziewczynę, więc dlaczego popełniam tak karygodny błąd, „kradnąc” kobietę własnego brata? Rozumiem, że on zrobił to kilkanaście lat temu, ale nie chcę, żeby historia znów się powtórzyła – lecz tym razem w odwrotną stronę. Mój brat jest na to za słaby. Nie przetrwałby tego bez odpowiedniej osoby u swojego boku.
Wzdycham ciężko, trzymając telefon w dłoni. Co chwilę odblokowuję go, przesuwając palcem po ekranie, następnie wciskam guzik uśpienia, aby go zablokować. Minęło sześć dni od naszej ostatniej rozmowy – Jared nie odezwał się ani razu od pamiętnych słów „odezwę się później”. I chociaż próbowałem dodzwonić się do niego tysiące razy (i nie tylko ja), zawsze kończyło się tak samo: poczta głosowa, bądź abonent poza zasięgiem. Jaki jest sens kontaktowania się z kimś, kto nie chce rozmawiać? Wiem, że z nim wszystko w porządku. Gdyby coś się stało, byłoby o tym głośno. W końcu, jest kimś znanym, ludzie go znają, nie mógłby tak po prostu zniknąć. Poza tym, kiedy jest zły, bądź przygnębiony, zazwyczaj się nie odzywa. Szczególnie do mnie.
Skończyliśmy nagrywać album, stanęliśmy na produkcji teledysku. Przez jakiś czas był w szpitalu, więc nie było możliwości wcześniejszego rozpoczęcia. A kiedy wszystko minęło – po prostu wyparował, wylatując do Europy i mówiąc do mnie „nie odbieraj mojej poczty” i „odezwę się później”.
– Na miłość boską, pierdol się – mówię, wyczerpany do granic możliwości, kończąc kolejne i kolejne połączenia. Kładę telefon na szafce przy sofie, wstaję i idę do kuchni, gdzie nalewam sobie wody do kubka i wypijam ją haustem. Postanawiam wybrać się na przejażdżkę motorem, co innego pozostaje mi w wolny dzień, kiedy mój brat ma wszystko w dupie, i nikt nie wie, co ma robić?
Zakładam kask na głowę, odpalam motor, wyjeżdżam z podjazdu i jadę w zupełnie przypadkowym kierunku. Mieszkam z Jaredem, więc nasz dom położony jest na wzgórzach Hollywood, toteż w ten oto sposób znalazłem się na pustej, nieużywanej drodze, przeznaczonej wyłącznie do wspinaczej, z której korzystają ludzie prowadzący zdrowy styl życia. Nikt inny tutaj się nie zapuszcza.

Wiem, że nie powinienem; wiem, to doskonale, ale i tak to robię. Wybieram numer Franceski, czekając na odpowiedź. Uzyskuję ją po kilku sekundach sygnału.
– Hej, ja.. – zaczyna, lecz po chwili przerywa, zastanawiając się, co powiedzieć. Słyszę jakiś szmer w tle, więc sądzę, że była zajęta. – ..Nie mogłam rozmawiać, ale myślę, że znajdę chwilę. Coś się stało?
– Mhm.. Ja.. my.. Mo.. – kurwa, weź się w garść. Masz czterdzieści trzy lata. – Mogłabyś przyjść? Chciałabym z Tobą porozmawiać. Chodzi o Jaya – wyrzucam to z siebie; muszę, męczy mnie to.
– Przeprowadziliśmy już o tym rozmowę. Nie ma sensu wracać. Czy naprawdę muszę Ci tłumaczyć, że nie chcę…
– Franceska, on się nie odzywa prawie tydzień – chyba jestem bliski płaczu. Pierwszy raz tęsknię tak za kimś, kto był przy mnie całe życie; kto mnie uratował. – On wie. Gdyby nie wiedział, nie byłby taki.
– Ale przecież nic nas nie łączy – stwierdza, – więc o co ta cała bujda?
– On Cię kocha, Franc. Chyba tylko Ciebie by posłuchał.. Ale gdybyś zadzwoniła, wiedziałby, że rozmawialiśmy. Nie jest idiotą – wzdycham. – Tęsknię za nim. Nie odzywa się, nie pisze.. Powinien był wrócić dwa dni temu; nie daje znaku życia. Wiem, że nic sobie nie zrobił. Nie jest taki.
– Może po prostu nie chce rozmawiać? – prycha. – Często mu się to zdarzało, kiedy.. się spotykaliśmy – zupełnie ignoruje moją uwagę na temat uczuć Jareda do niej. Czy naprawdę ją to nie obchodzi? Przez dwa, czy trzy lata cierpiał przez tą samą kobietę, a ona tak mu się odpłaca. Dlaczego chciałem nawiązać z nią jakikolwiek kontakt? Łudziłem się, że skrócę jego udręki, próbując znów ich ze sobą związać? Nie wiem, co strzeliło mi do głowy, kiedy to robiłem. Pojawiła się znikąd, na planie naszego nowego teledysku. Wątpię, że Jay w ogóle ją w nim umieści.
– Cóż.. – zatrzymuję wzrok na swoim kolanie, następnie patrzę przed siebie, na chwilę się zamyślając, – Chyba będę musiał się do niego wybrać. Chociaż obiecałem, że dam mu spokój, myślę, że mnie potrzebuje. Bardziej niż kiedykolwiek.. Nawet pomimo tego, że wie. Ale powinienem mu wszystko wyjaśnić, bo źle to zinterpretował.
– Czekaj, nie wyłączyłeś mikrofonu, prawda? – zauważa.
– Ja.. to był przypadek. Przysięgam. Naprawdę, nie chciałem żeby tak wyszło. Poza tym, nawet nie zauważyłem. Wróciłem do rozmowy, Jared zachowywał się normalnie, potem nagle wypalił, że odezwie się później i się rozłączył. Minął tydzień. Nie odpisuje, nie oddzwania.
– Pisał coś na tym Twitterze, cokolwiek?
– Dodał jakieś zdjęcia, i chyba dwa wpisy.. Nawet się temu nie przyglądałem. Dlaczego teraz pytasz? Jeszcze kilka minut temu miałaś to zupełnie gdzieś.
– Nie, nic – odpowiada niemal natychmiast. – Słuchaj, muszę kończyć. Odezwę się później, jeśli chcesz. Porozmawiamy o Ja.. jakiś rzeczach, cokolwiek. Daj mu czas, może faktycznie źle wszystko zrozumiał. Skoro coś napisał, znaczy, że jeszcze żyje – rozłącza się.
Jeszcze. To słowo odbija się echem w mojej głowie. Jeszcze? Czy ona coś planuje? Albo podejrzewa? Nie. Mój brat nie jest taki. Nigdy nie popełniłby tak głupiego czynu... przez tak głupią kobietę.
Co prawda, kiedyś chciał, ale skończyło się na tym, że dostał lanie od matki.
Śmieję się cicho na wspomnienie tego wydarzenia. W tamtym okresie nie wydawało się być zabawne, ale z biegiem lat takie się stało.


Muszę do niego pojechać. I chociaż miałbym go wyciągnąć za włosy z hotelu, w którym jest – zrobię to. Bo to mój brat, i nieważne, co między nami stanęło, stoi bądź stanie – zawsze będę po jego stronie i będę mu pomagał, nawet wtedy, gdy sam jestem przyczyną jego smutku.

1 komentarz:

  1. Jak mi Dziada szkoda przez tą całą sprawę, że nawet nie rozmawia z Shannonem sigh. Szkoda, że tak krótko ale fajnie ze chociaż to dodałaś :3

    OdpowiedzUsuń