25 grudnia 2013

EPILOG


Jared nigdy nie dotrzymał słowa. Po pół roku poszukiwań dawcy, Lucy zmarła w skutek ostrej białaczki. Nie wiedział, co zrobić, był kompletnie załamany. Znów zawiódł. Tym razem, najważniejszą osobę w swoim życiu. Swoją córkę.
Każdej godziny, każdego dnia, każdego miesiąca, który mijał od jej śmierci, czuł się coraz gorzej. Jadł mniej, praktycznie nie wychodził z domu, wyrzucił brata, karząc mu kupić sobie inne mieszkanie. Emma, po pogrzebie, wróciła do rodziny rezygnując całkowicie z pracy z zespołem; zostawiła go z ogromnymi długami, wywołane w skutek nagłego porzucenia pracy. Nawet nie zaglądał do skrzynki, nie chciał widzieć kolejnych i kolejnych wezwań. Nie wiedział, co ze sobą zrobić. Żyć? Cierpieć?
Sprzedał mieszkanie z całym dorobkiem, chcąc wrócić do matki, ale i ta go nie chciała. Przez kilka miesięcy żył włócząc się po motelach, staczając się. Czasem zbyt dużo wypił, demolując pokój. Płacił kary, przesiadywał jeden dzień w areszcie, mając nadzieję, że ukoi to jego ból. Wszystko na próżno. Wszystkie pieniądze sprzeniewierzył w ciągu ośmiu miesięcy.
Z ostatnich pieniędzy, jakie mu zostało – a było to około pięciuset dolarów – wynajął niewielki pokój w motelu, w którym niegdyś się zatrzymał. Czuł się głupio, pokazując się w tym miejscu po ponad dwudziestu latach, gdy je opuścił. Wciąż pracował tam ten sam mężczyzna, który go niegdyś z niechęcią przyjął. Dzisiaj zrobił to samo, Jared czuł się, jakby miał deja-vu. Lecz tym razem, wiedział, jak to wszystko się skończy.
Trzy lata. Trzy, pieprzone, lata  musiał czekać na to, by uświadomić sobie, jak bardzo wszystko zepsuł. Że powinien być przy swojej rodzinie, a nie uciekać od problemów. Że nigdy nie powinien był brać Franceski za swoją żonę, dzielić się z nią swoim majątkiem. Dzisiaj to ona wszystko ma, jest na wygranej pozycji, a on? Cierpi. Tak, jak sobie na to zasłużył.
Wyciągnął zdjęcie z niewielkiego plecaka, które ukradł Emmie podczas pobytu w szpitalu. Była na nim Lucy, jego córka. Wpatrywał się w fotografię, zalewając się łzami. Nie tak miało być, powiedział, nie tak. Czuł pustkę, nawet pomimo tego, że nigdy z nią nie rozmawiał, nie miał okazji jej poznać. Ale była to jego krew, jego najlepsze i najpiękniejsze dzieło, jakie kiedykolwiek stworzył; powinien był ją kochać, być przy niej, być jej ojcem, dawać jej wszystko, czego tylko potrzebowała. Zawiódł.
Stracił kontakt z rodziną, przyjaciele zostawili go w najgorszym stanie, jaki mógłby mu się przytrafić. Stracił zespół, cały dorobek swojego życia. Odciął się od świata sławy, wiedział, że prawdopodobnie piszą o nim najgorsze rzeczy, że się stoczył, że zaczął pić i przestał przestrzegać swojego planu na idealne życie.

Sekundy zamieniały się w godziny, miesiące w lata. Nie zdawał sobie sprawy, że mężczyzna, który stał za ladą w motelu, do którego przybył ponad dwadzieścia lat temu, tak bardzo beztroski i z wiarą, że osiągnie sukces; martwił się o niego. Nie chciał go wyrzucić, nawet pomimo tego, że Jared przestał płacić czynsz – nie miał z czego. Kiedy jednej nocy, wychodząc z pracy, zobaczył mężczyznę szlochającego siedząc na parapecie przy otwartym oknie i wpatrującego się w fotografię, wiedział, że kogoś stracił. Niedaleko później dowiedział się, że córkę.
Było mu przykro, ale nie mógł go dłużej trzymać. Jared zrozumiał to, wrócił do pokoju i jak najszybciej spakował swoje rzeczy do plecaka. Podziękował właścicielowi, że ten pozwolił mu zostać kilka dni dłużej. Pożegnali się, i chociaż było mu ciężko, idąc poboczem autostrady, przypomniał sobie siebie w latach dziewięćdziesiątych.
Samochody mijały go dniem, a nocą zszedł na trawę, by nikt go nie potrącił. I chociaż o tym myślał, nie chciał umierać. Wierzył, że może jeszcze wszystko naprawić, chociaż nic nie wydawało się być do naprawy.
Kłamał, by ratować siebie, nie obchodziła go rodzina. Istniała tylko praca, więc dlaczego miałby wymagać czegokolwiek od kogokolwiek, skoro sam przestał pomagać ludziom lata temu?
Jared Leto znów stał się biednym, głodnym podróżnikiem, szukającym szczęścia w życiu. I chociaż wszyscy go znali – nikt nie chciał mu pomagać.

KONIEC

2 komentarze:

  1. POPŁAKAŁAM SIĘ
    JAK MOGŁAŚ TO TAK ZAKOŃCZYĆ ;__;

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mogłaś to tak skończyć??
    Czytam Twoje opowiadanie od jakiegoś czasu i pierwszy raz komentuję, wybacz.
    Momentami było strasznie zawiłe i się gubiłam, ale było dobrze. Zakończenie mnie zniszczyło, ale bywa i tak.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń