Jared nigdy nie dotrzymał słowa. Po pół roku poszukiwań dawcy,
Lucy zmarła w skutek ostrej białaczki. Nie wiedział, co zrobić, był kompletnie
załamany. Znów zawiódł. Tym razem, najważniejszą osobę w swoim życiu. Swoją córkę.
Każdej
godziny, każdego dnia, każdego miesiąca, który mijał od jej śmierci, czuł się
coraz gorzej. Jadł mniej, praktycznie nie wychodził z domu, wyrzucił brata,
karząc mu kupić sobie inne mieszkanie. Emma, po pogrzebie, wróciła do rodziny
rezygnując całkowicie z pracy z zespołem; zostawiła go z ogromnymi długami,
wywołane w skutek nagłego porzucenia pracy. Nawet nie zaglądał do skrzynki, nie
chciał widzieć kolejnych i kolejnych wezwań. Nie wiedział, co ze sobą zrobić. Żyć?
Cierpieć?
Sprzedał
mieszkanie z całym dorobkiem, chcąc wrócić do matki, ale i ta go nie chciała. Przez
kilka miesięcy żył włócząc się po motelach, staczając się. Czasem zbyt dużo
wypił, demolując pokój. Płacił kary, przesiadywał jeden dzień w areszcie, mając
nadzieję, że ukoi to jego ból. Wszystko na próżno. Wszystkie pieniądze
sprzeniewierzył w ciągu ośmiu miesięcy.
Z
ostatnich pieniędzy, jakie mu zostało – a było to około pięciuset dolarów –
wynajął niewielki pokój w motelu, w którym niegdyś się zatrzymał. Czuł się
głupio, pokazując się w tym miejscu po ponad dwudziestu latach, gdy je opuścił.
Wciąż pracował tam ten sam mężczyzna, który go niegdyś z niechęcią przyjął. Dzisiaj
zrobił to samo, Jared czuł się, jakby miał deja-vu. Lecz tym razem, wiedział,
jak to wszystko się skończy.
Trzy
lata. Trzy, pieprzone, lata musiał
czekać na to, by uświadomić sobie, jak bardzo wszystko zepsuł. Że powinien być
przy swojej rodzinie, a nie uciekać od problemów. Że nigdy nie powinien był
brać Franceski za swoją żonę, dzielić się z nią swoim majątkiem. Dzisiaj to ona
wszystko ma, jest na wygranej pozycji, a on? Cierpi. Tak, jak sobie na to
zasłużył.
Wyciągnął
zdjęcie z niewielkiego plecaka, które ukradł Emmie podczas pobytu w szpitalu. Była
na nim Lucy, jego córka. Wpatrywał się w fotografię, zalewając się łzami. Nie tak
miało być, powiedział, nie tak. Czuł pustkę, nawet pomimo tego, że nigdy z nią
nie rozmawiał, nie miał okazji jej poznać. Ale była to jego krew, jego
najlepsze i najpiękniejsze dzieło, jakie kiedykolwiek stworzył; powinien był ją
kochać, być przy niej, być jej ojcem, dawać jej wszystko, czego tylko
potrzebowała. Zawiódł.
Stracił
kontakt z rodziną, przyjaciele zostawili go w najgorszym stanie, jaki mógłby mu
się przytrafić. Stracił zespół, cały dorobek swojego życia. Odciął się od
świata sławy, wiedział, że prawdopodobnie piszą o nim najgorsze rzeczy, że się
stoczył, że zaczął pić i przestał przestrzegać swojego planu na idealne życie.
Sekundy
zamieniały się w godziny, miesiące w lata. Nie zdawał sobie sprawy, że
mężczyzna, który stał za ladą w motelu, do którego przybył ponad dwadzieścia
lat temu, tak bardzo beztroski i z wiarą, że osiągnie sukces; martwił się o
niego. Nie chciał go wyrzucić, nawet pomimo tego, że Jared przestał płacić
czynsz – nie miał z czego. Kiedy jednej nocy, wychodząc z pracy, zobaczył mężczyznę
szlochającego siedząc na parapecie przy otwartym oknie i wpatrującego się w
fotografię, wiedział, że kogoś stracił. Niedaleko później dowiedział się, że
córkę.
Było
mu przykro, ale nie mógł go dłużej trzymać. Jared zrozumiał to, wrócił do
pokoju i jak najszybciej spakował swoje rzeczy do plecaka. Podziękował właścicielowi,
że ten pozwolił mu zostać kilka dni dłużej. Pożegnali się, i chociaż było mu
ciężko, idąc poboczem autostrady, przypomniał sobie siebie w latach
dziewięćdziesiątych.
Samochody
mijały go dniem, a nocą zszedł na trawę, by nikt go nie potrącił. I chociaż o
tym myślał, nie chciał umierać. Wierzył, że może jeszcze wszystko naprawić,
chociaż nic nie wydawało się być do naprawy.
Kłamał,
by ratować siebie, nie obchodziła go rodzina. Istniała tylko praca, więc
dlaczego miałby wymagać czegokolwiek od kogokolwiek, skoro sam przestał pomagać
ludziom lata temu?
Jared
Leto znów stał się biednym, głodnym podróżnikiem, szukającym szczęścia w życiu.
I chociaż wszyscy go znali – nikt nie chciał mu pomagać.
KONIEC
POPŁAKAŁAM SIĘ
OdpowiedzUsuńJAK MOGŁAŚ TO TAK ZAKOŃCZYĆ ;__;
Jak mogłaś to tak skończyć??
OdpowiedzUsuńCzytam Twoje opowiadanie od jakiegoś czasu i pierwszy raz komentuję, wybacz.
Momentami było strasznie zawiłe i się gubiłam, ale było dobrze. Zakończenie mnie zniszczyło, ale bywa i tak.
Pozdrawiam.